czwartek, 30 marca 2017

Włoskie wakacje: Bazylika św. Piotra i Zamek św. Anioła

Bazylikę św. Piotra mieliśmy w planach zobaczyć po zwiedzaniu Muzeów Watykańskich (post znajdziecie tu). Ponieważ kolejka była na minimum godzinę stania zdecydowaliśmy, że wybierzemy się tam następnego dnia, zaraz po otwarciu. Stanie przez pół godziny w pełnym słońcu średnio nam się uśmiechało. Do Bazyliki dotarliśmy kilka minut po otwarciu. Przy bramkach kontroli nie było żywej duszy (nie licząc ochroniarzy i wycieczki Azjatów, którą sprytnie udało nam się prześcignąć ;)). Bazylikę zwiedzaliśmy niemal sami. Dopiero kiedy z niej wychodziliśmy zaczęły napływać tłumy turystów.

Bazylika robi duże wrażenie (dosłownie i w przenośni). Podobnie jak w przypadku Kaplicy Sykstyńskiej wiele zależy od pory zwiedzania i wpadającego  do środka światła. Kilka lat temu wydawała mi sie mroczna i tajemnicza. Tym razem - jasna i dostojna. Nie wiem czym się kierowano odgradzając prawą nawę i część nawy głównej. Wiem, że zwiedzający dużo na tym stracili. W tej chwili "Pietę" ogląda się z kilkunastu metrów. Efekt? Wygląda jak zwykła rzeźba. W zasadzie cała nawa jest wyłączona ze zwiedzania. Miejmy nadzieję, że zmiana organizacji ruchu jest tymczasowa.

Sporo kłopotu sprawiło nam znalezienie wejścia do Grot Papieskich. Porządnie je zakamuflowano. ;) Pytaliśmy dwóch porządkowych, zanim tam trafiliśmy. Okazało się, że jest ukryte "w filarze". Szukajcie go w lewej nawie, naprzeciwko posągu św. Piotra. Grób św. Jana Pawła II został przeniesiony do Kaplicy św. Sebastiana - druga kaplica w prawej nawie.  Aby dostać się bliżej trzeba przejść przez "bramkarza".

Wiele osób decyduje się wejść na kopułę, z której można podziwiać w całej rozciągłości Plac św. Piotra oraz panoramę Rzymu. My tego nie zrobiliśmy ze względu na Zosię i chęć zaoszczędzenia sił na dalsze zwiedzanie.

W pobliżu Watykanu znajduje się Zamek św Anioła, który naszym zdaniem jest obowiązkowym punktem pobytu w Rzymie. O samym zamku rozpisywać się za dużo nie będę, bo wnętrza szczególnie nie różnią się od tych, jakie znajdziecie w innych zamkach. Warto zwrócić uwagę na kolistą bryłę (zamek był pierwotnie mauzoleum Hadriana) oraz prowadzący do niego Most św. Anioła. W zamku znajduje się wejście do korytarza Passetto di Borgo, prowadzącego do samego Watykanu. To tędy mieli uciekać papieże w razie zagrożenia. Na szczycie zamku znajduje się monumentalna rzeźba anioła z mieczem. Dlaczego zamek warto zwiedzić? Dla widoków. Z dachu rozciąga się bowiem przepiękny widok na Rzym oraz Bazylikę św. Piotra. Z resztą zobaczcie sami na zdjęciach poniżej.

Jeśli będziecie w okolicach Watykanu, musicie koniecznie spróbować lodów w Lemongrass Gelato. Bez wahania mogę napisać, że były to najlepsze lody jakie jedliśmy w Rzymie. A uwierzcie, że trudno nam dogodzić. ;) Specjalnie dla nich nadłożyliśmy ostatniego dnia drogi do hotelu. Zosia dałaby sie pokroić za sernikowe z musem z czerwonych owoców. Jeśli lubicie białą czekoladę, polecam firmowe Lemograss (nazwa myląca, czytajcie skład). Miłośnicy ciemnej czekolady powinni koniecznie spróbować czekoladowych z wiśniami w rumie. Ślinka mi cieknie na samo wspomnienie.

Oczywiście będąc w Rzymie w niedzielę nie mogliśmy nie skorzystać z okazji "zobaczenie" papieża Franciszka w trakcie Anioła Pańskiego. Przejście przez bramki poszło bardzo sprawnie. Następnie 15 minut wygrzewania się w słońcu, czytania książek i planowania końcówki wyjazdu. Zosi "spotkanie" bardzo przypadło do gustu. To że nie zrozumiała ani słowa, nie przeszkodziło jej z wielkim zaangażowaniem i bananem na buzi bić brawo.


poniedziałek, 27 marca 2017

Włoskie wakacje: Muzea Watykańskie

W połowie lutego Zosia miała tydzień ferii zimowych. Na początku planowaliśmy wywieźć ją do Polski, ale nie miałam serca zostawiać jej na pastwę polskiej pogody. Wyjazd miał być częściowo jej prezentem urodzinowym, więc pozwoliliśmy wybrać jej cel podróży. Wstępnie wybór padł na Wenecję. Uznaliśmy jednak, że wyjazd w porze karnawału z małym dzieckiem może nie być do końca przyjemny, dlatego zaproponowaliśmy zmianę destynacji na Rzym. Początkowo przystała na to… niechętnie. Z czasem wizja krainy lodami i pizzą płynącej ją przekonała.

Wakacje się skończyły, a ja, jak to po wakacjach bywa, potrzebowałam chwili, żeby wrócić do rzeczywistości. Chwila się trochę przedłużyła, bo w międzyczasie wyskoczyło kilka spotkań, teatrzyków, urodzin i problemów zdrowotnych. Powoli wszystko wraca do normy i jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, wracam do regularnego blogowania. :)

Tym wpisem rozpoczynam cykl postów (w sumie cykl to chyba za duże słowo, bo postów pojawi się tylko kilka ;)) o naszych rzymskich wakacjach. Jeśli wybieracie się do Rzymu w bliższym lub dalszym czasie, z dzieckiem lub bez, zachęcam do przeczytania naszej relacji. Pozwoli to Wam lepiej zaplanować wyjazd i uniknąć kilku niepotrzebnych frustracji. ;)

Do Rzymu przylecieliśmy w czwartek rano. Postanowiliśmy pójść na żywioł i zacząć od Muzeów Watykańskich. Bilety kupiliśmy wcześniej przez internet, żeby uniknąć stania w kolejce. Wejście mieliśmy na 13.00, ale bez problemu weszliśmy przed 12.00. Ponieważ najbardziej zależało nam na zobaczeniu Kaplicy Sykstyńskiej i pokoi Rafaela, udaliśmy się tam od razu po przekroczeniu progu muzeum. Doszliśmy do wniosku, że zobaczymy co najważniejsze, a później zdecydujemy co dalej. Musieliśmy brać pod uwagę kondycję Zosi. I tu pierwsza uwaga. Wszędzie trąbią, że do Kaplicy Sykstyńskiej idzie się marszem 30 minut. Informacja ta ma niewiele wspólnego z prawdą. Mogę sobie wyobrazić, że idzie się tam 30 min, jeśli trafia się na tłumy jak nam się to zdarzyło w jednej z sal i ciągnie się metr na minutę. Spacerowym krokiem, przy średnim obłożeniu wystarczy 15 minut. Znacie powiedzenie - wszystkie drogi prowadzą do Rzymu? W Muzach Watykańskich wszystkie drogi prowadzą do Kaplicy Sykstyńskiej. Prędzej czy później tam traficie. :)

Muzea obeszliśmy dwukrotnie bo za pierwszym razem przegapiliśmy przejście do Stanze - pokoi papieskich ozdobionych freskami Rafaela. Zajęło nam to w sumie (wliczając w to lody, kawę i wysyłanie kartek) 3h. Co prawda część muzeum była zamknięta ze względu na remont i jakimś cudem ominęliśmy Pinotekę, jednak wszystko inne widzieliśmy dwukrotnie. Wyobrażam sobie, że pasjonaci sztuki mogą spędzić w muzeach 2-3 dni. Myślę, że dla zwykłego śmiertelnika wystarczy w zupełności kilka godzin.

Co warto zobaczyć? Przede wszystkim Kaplicę Sykstyńską (W różnych porach dnia, przy rożnej ilości światła robi inne wrażenie. Mama poleca wersję ciemniejszą. Tata każdą. ;)), Stanze z freskami Rafaela, salę map, dziedziniec z "szyszką", makietę Watykanu przy wejściu, schody zaprojektowane przez Giuseppe Momo (bardzo niewygodnie się po nich schodzi) i dziedziniec w Muzeum Pio-Clementino. Polecamy też wysłać swoim bliskim kartkę z Watykanu.