poniedziałek, 13 lutego 2017

Poznaję Europę

Od prawie dwóch miesięcy wyruszamy codziennie w podróż po Europie z grą Poznaję Europę wydaną przez wyd. Zielona Sowa. Naszym zadaniem jest przemierzyć cały kontynent startując w Lizbonie, a kończąc w Oslo.

W zestawie znajdziemy: rozkładaną planszę, 5 pionków, kostkę, karty do gry oraz książkę z zadaniami. Plansza to nic innego jak mapa Europy, na której zaznaczono kilka stolic oraz ważnych atrakcji turystycznych czy elementów charakterystycznych dla danego kraju. Zasady gry są bardzo proste. Gracza losuje kartę i wykonywanie znajdującego się na niej polecenia np. czeka kolejkę, gdy wylosował kartę "Nadchodzi burza. Musisz się schronić." Kiedy indziej odpowiada na pytanie o geografii Europy np. "Jak się nazywa duże jezioro na Węgrzech?" i posuwa się do przodu.

Według producenta, gra przeznaczona jest dla dzieci powyżej 6 roku życia. Moim zdaniem, poradzą z nią sobie także młodsze dzieci. Zosia jest na to żywym dowodem. :) Nawet jeśli na początku miała problemy z odpowiedzią na niektóre pytania, opanowała je w mig. Każda karta oprócz pytania zawiera trzy odpowiedzi, z których jedna jest prawidłowa. Zawsze jest więc szansa na trafienie. Przyznam się, że sama nie miałam pewności co do niektórych pytań. Na szczęście odpowiedzi można sprawdzić w dołączonej do gry książeczce. Zawiera ona również kilkanaście ciekawych zadań - labirynty, krzyżówki, dopasowywanki, które mają pomóc zdobyć wiedzę potrzebną do wygranej. Nie muszę chyba mówić, że taka forma przyswajania wiedzy jest dla dzieci najprzyjemniejsza i najefektywniejsza.

Gra jest warta polecenia, chociaż ma mały mankament. Jest nim mała liczba kart z pytaniami (25 kart). Zosia znała odpowiedzi na wszystkie pytania po dwóch dniach. Niestety nie powstrzymywało jej to przed graniem w grę nadal. W rezultacie po kilku dniach gra polegała głównie na rzucaniu kostką i przesuwaniu pionkiem, bo wyzwania żadnego nie było. Postanowiłam coś z tym zrobić i dorobiłam kilka kart. Jeśli macie ochotę je pobrać link znajdziecie tu

I jeszcze mała anegdota. Moje pierwsze spotkanie z grą nie należało do najłatwiejszych. Pytanie: "Gdzie płaci się kunami?" rozłożyło mnie na łopatki. Mówię do Zosi: "Nie mam pojęcia. Zgaduję, że w Bułgarii, ale musimy to sprawdzić". Na co moja niespełna 5-latka z politowaniem w głosie mówi: "No co ty mama. Przecież kunami płaci się w Chorwacji". Szczęka opadła mi do samej podłogi i pytam z niedowierzaniem skąd to wie. Na co moje dziecko odpowiada: "Przeczytałam wcześniej w odpowiedziach. W tej ksiażce, którą dodali do gry." Po raz kolejny życie pokazało mi, że trzeba czytać dokładnie instrukcje. W tym miejscu kieruję specjalne pozdrowienia do Taty, który w przeciwieństwie do mnie, czyta wszystkie bardzo dokładnie.

2 komentarze:

  1. Bardzo lubie tego typu gry! Można poznawać cudowne miejsca nie wychodząc z domu, aczkolwiek podróże są cudowne, mimo to kosztowne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My również lubimy tego typu gry i podróżowanie. Wkrótce ciąg dalszy podróżowania palcem po mapie i nie tylko. :)

      Usuń