wtorek, 9 grudnia 2014

Kiddystarter - na ratunek zajętym rodzicom

Brak czasu nie będzie już wymówką przed wprowadzeniem globalnego czytania. :)

Nie ukrywam, że z czasem było u mnie ostatnio krucho. Pewnie w dużej mierze wynika to ze słabego nim zarządzania i odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę. Zostawmy jednak moje problemy samoorganizacyjne, a wróćmy do kwestii Zosinej edukacji.

Globalne czytanie nam się ostatnio troszeczkę "rozmywa". Bynajmniej nie chodzi tu o brak chęci, tylko o ten brak organizacji i czasu. Z pomocą przyszły nam aplikacje na ipada. (Nie, nie namawiam do zaprzestania tradycyjnego czytania globalnego. Raczej proponuję pomoc dla tych bardziej zapracowanych). Od razu uprzedzam, że całą historię o szkodliwości tabletów, telefonów i wszelkiego typu ekranów znam. Wiem również, że prędzej czy później dzieci dobiorą się do tego typu technologii i może lepiej pokazać, że można ich używać z korzyścią dla rozwoju, a nie tylko dla rozrywki (czasami strasznie płytkiej).

Kilka miesięcy temu ściągnęliśmy Zosi program do globalnego czytania Kiddystarter "Moje słowa". Spotkało mnie całkiem miłe zaskoczenie. Program ma kilka wad: dziwny głos lektorki - prawdopodobnie syntezator mowy typu "Iwona", dość trudne słowa na początek, brak możliwości wpływu rodzica na szybkość i liczbę wyświetlanych wyrazów. Zosi nie przeszkadzało to jednak w zabawie i robieniu postępów. Pozytywy? Właściwa czcionka, łatwość obsługi i quiz, dzięki któremu w nienachalny sposób można sprawdzić opanowany materiał. I oczywiście najważniejsze. Program działa. Zosia rzeczywiście opanowała nowe wyrazy i potrafiła je przeczytać i wskazać w książce. 

Niedawno pojawiła się nowa odsłona programu Kiddy Reader. Trochę mnie niestety rozczarowała. Na pewno na plus jest dodanie obrazków, dzięki którym mamy pewność, że dziecko rozumie dany wyraz, możliwość regulacji odtwarzania i wprowadzenie bardziej przystępnych wyrazów, ale .... Lektorami są dzieci, które czasami czytają tak niewyraźnie, że gdybym nie widziała wyrazu, to nie wiedziałabym o co chodzi. Niestety może to spowodować złe zapamiętanie wyrazu (wolałam Iwonkę ;)), np. Zosia przez kilka dni uparcie przekonywała mnie, że dziewczynka mówi "buki" a nie "buty". Na szczęście znała wyraz wcześniej i tylko się przekomarzała . W przypadku dzieci, które zetknęły się z danym wyrazem pierwszy raz, może to być problem. Zrezygnowano z najlepszej części poprzedniej wersji - quizu, zastępując go nowym, który polega na odczytaniu wyrazu i porównaniu jego znaczenia z pokazującym się za chwilę obrazkiem. Do tego wprowadzono jakieś nagrody i trofea, które według mnie nic nie wnoszą.


W obu programach brakuje mi gier utrwalających poznane wyrazy. Dziwi mnie, że na rynku polskim powstaje tak mało aplikacji do nauki czytania. Można byłoby stworzyć naprawdę świetne programy, a tym czasem ciągle tworzone są kolejne puzzle, kolorowanki i pstrykanki.


Jak mogłyby wyglądać przykładowe gry:
http://superklasa123.blogspot.ch/p/nauka-czytania - czytanie globalne - zadanie Pani Beaty Skrzypiec
http://swierczek.biz/czytacz/ - dobry pomysł, ale trzeba byłoby go trochę zmodyfikować.

 Programy są dostępne w kilku wersjach językowych. Więcej na: kiddystarter.pl

Moje słowa:


Kiddy Reader:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz